*Skiciu dokładnie wysłuchał Julie. Miał już coś powiedzieć, gdy nagle na Skicia spadła jakaś kropla, potem druga, trzecia! Owczarek Niemiecki zdziwił się i spojrzał w górę.*
- Mam... takie trochę złe, niedobre przeczucia...
Offline
Administrator
*Nagle coś rozświetliło niebo i rozległ się gwałtowny, głośny grzmot. A Julia nienawidziła grzmotów. Rzuciła się w stronę Skitka i schowała pysk w jego futrze tak, żeby nic nie widzieć.*
- Tylkoniegrzmotytylkoniegrzmotytylkoniegrzmotytylkoniegrzmoty...
*Zaczęło padać coraz mocniej, zerwał się porywisty wiatr.*
Offline
*Skitek nie lubił piorunów i miał wrażenie, że zaraz się one przyjdą.*
- Czemu to słońce musiało zajść?! Akurat teraz?! No...! To się nie godzi!
*Pies spojrzał na Julie.*
- EEEEEEE...! Mam propozycje! Uciekamy?
Offline
Administrator
- To samo miałam powiedzieć!
*Znów uderzył jakiś piorun. Julia wstała szybko i otrzepała się z piachu. Tylko jedno pytanie... gdzie teraz biec? Morze rozszalało się na dobre i zimna woda natychmiast zmoczyła psom łapy. Suczka zadrżała i spojrzała z wyczekiwaniem na Skicia. Nie miała ochoty tak stać i moknąć. Znowu głośno kichnęła.*
Offline
*Skitek wstał, otrzepał się. Już miał wrzucić szybki bieg, gdy nagle znów potknął się i wpadł głową w małe błoto, które powstało na skutek deszczu. Jęknął, powoli wstał i nie miał już czasu na zdjęcie brudu, tylko po prostu biegł przed siebie.*
Offline
Administrator
*Julia zaczęła biec za nim. W tej chwili przypomniała sobie, że biegną w stronę zawalonych wieżowców. Po kichnięciu, rzuciła się przez siebie i wspomagana strachem ujrzała już zarysu pierwszego, powalonego przez wodę budynku. Wskazała na niego łbem, tak aby dać znać Skitowi, że tam mają się udać. Powoli zaczęły ją boleć łapy od tego długiego sprintu przed siebie. A burza zaczęła szaleć jeszcze bardziej, pioruny trzaskały dosłownie co chwilę.*
Offline
*Skitek bał się piorunów, więc starał się czymś zadowolić siebie podczas biegu. Potem spojrzał na Julie, która dała mu znak gdzie biegnąć. Zrozumiał o co chodzi i od razu przyśpieszył bieg. Po kilku minutach dotarł na miejsce, było schronienie przed deszczem. Skitek był bardzo zmęczony biegiem i jeszcze był trochę przestraszony.*
Offline
Administrator
*Leżący, zasypany piachem wieżowiec nie wyglądał zbyt gościnnie, ale zawsze coś, niż nic. W jednym oknie była dziura na tyle duża, by zmieścił się pies taki jak Julia lub Skeet. Suczka szybko wskoczyła w dziurę, harując trochę ostrym szkłem opuszkę łapy. W mieszkaniu było nieco cieplej niż na dworze, ale dalej zimno. Na szczęście nie wiał tu wiatr. W mieszkaniu strasznie huczało i słychać było grzmoty. Humor mógł poprawić jedynie wygląd mieszkania, czyli przewrócone na bok. Julia stanęła i poczekała na przyjaciela, kichając.*
Offline
*Skitek wskoczył prędko za Julią i od razu otrzepał się z mokrego futra. Na dodatek był nadal lekko brudny na twarzy, jednak nie przejął się tym. Spojrzał na Julie i uśmiechnął się.*
- Tu będziemy bezpieczni.
Offline
Administrator
- Tylko tak... trochę zimno...
*Kichnęła dwa razy i podeszła do przewróconej kanapy. Kiedy błysnęło, natychmiast ułożyła się obok i zaczęła drżeć lekko ze strachu. Popatrzyła się na Skeeta wzrokiem przestraszonego szczeniaka i... zaskomlała.*
Offline
*Jak na każdego psa przystało, Skitek powinien coś zrobić w tej sytuacji. Podszedł do Julii i przytulił ją. Swoim ciałem zaoferował ciepło dla niej i nie przejmował się, że może zachorować. Tu chodzi teraz o bezpieczeństwo i o to by Julia się nie bała.*
- Nie martw się. Gdyby coś było nie tak, obronie Cię. Jestem szalonym wariatem, ale... też mam jakieś uczucia.
Offline
Administrator
- No... fajnie...
*Julia westchnęła, nie miała jakoś weny czy nawet chęci na dłuższe przemowy, podziękowania. Po prostu nie mogła w to uwierzyć, że gdyby nie głupi pomysł jej podświadomości, teraz leżałaby sobie leniwie w swojej norce, na mięciutkim mchu i tylko oddechem dawałaby znać, że żyje. A teraz naokoło niej i Skeeta szaleją pioruny, oni sami skryli się w wywróconym wieżowcu i ni żywej duszy oprócz nich tu nie ma. Ale może są tego jakieś dobre strony. Julię nie obchodziły już pioruny. Poczuła taką senność, zmęczenie. Ułożyła pysk na łapach i zamknęła oczy.*
Offline
*Skeet spojrzał na Julie i uśmiechnął się. Odpoczynek dobrze jej zrobi, a on teraz w tym czasie postanowił trochę rozejrzeć się po pomieszczeniu, w którym przebywali. Skitek zastanawiał się dlaczego ktoś wybudował takie miejsce w pobliżu morza. W sumie nawet chciałby tutaj zamieszkać, chociaż to miejsce trochę mogłoby być odrobinę większe. Po chwili zmierzał w stronę wyjścia, ale tylko po to by zobaczyć jak sprawy mają się na zewnątrz. Jeszcze trochę padało, ale na szczęście nie tak mocno jak przedtem.*
Offline
Administrator
- Gdzie idziesz?
*Julia wyczuła, że Skit wstał więc zaczęła go obserwować. Kiedy stanął przy wyjściu trochę spanikowała, jak zawsze zresztą. Nie chciała zostać tu sama.*
Offline
*Skit przez chwilę milczał, ale potem już odpowiedział łagodnie jak to on zawsze ma w zwyczaju.*
- W porządku, będę tutaj. Poza tym niedługo przestanie już padać i będziemy mogli wyjść z tego miejsca.
*Został na swoim miejscu i nadal obserwował deszcz. Polubił popatrzeć na spadające krople.*
Offline